Arkadiusz Szulczyński

Kryzys kreacji on-line. Czy możliwe jest tworzenie w polskim Internecie naprawdę Wielkich Idei?

Słowo kryzys zadomowiło się u nas na dobre. Gazety już dawno założyły specjalne sekcje, w których analizują kryzys dzień pod dniu, w miasta ruszają patrole konsumentów wyspecjalizowane w wynajdywaniu najtańszych produktów, a nasze spotkania towarzyskie nie mogą się obejść bez pytań w stylu: „ile straciłeś na kredycie we frankach?”. Na nic uspakajające słowa ekspertów i analityków, że kryzys w dużej mierze tkwi w naszych głowach. I jeśli mamy sobie z nim poradzić, to tylko traktując go na zimno. Kryzys nie znika też z ust marketerów i speców od reklamy.

Prognozy zza oceanu szerzyły wizję, że reklama Internetowa straci najmniej, o ile w ogóle nie zyska. Wielu marketerów zdaje sobie sprawę, że Internet dawno przestał być medium o niskim zasięgu. Przedstawicieli wielu grup docelowych nie znajdziemy już przed telewizorem za to w Internecie znajdziemy je wszystkie. W dobie kryzysu, Internet może stać się osią komunikacji reklamowej. Nie dość, że oferuje szersze spektrum sposobów dotarcia ze względu na większe zaawansowanie technologiczne i jest coraz bardziej powszechny, to jeszcze koszty produkcji i mediów w Internecie są niższe niż w przypadku innych kanałów. Też mi nowina – powiedzą ludzie związani z Internetem. Początek roku w Polsce pokazuje jednak, że - przynajmniej na razie - wielu marketerom daleko do takiego myślenia i nie będzie wcale tak różowo, jak wróżono nam za granicą.

Najczęściej mamy do czynienia z cięciami „od linijki”. Wszystkim budżetom marketingowym dostaje się po równo. Jeśli już czysta kalkulacja finansowa, czy doświadczenie przekonują marketerów, że opłaca się obecnie zainwestować w Internet, najczęściej największy moment siły (lub wręcz jedyny!) przykładają oni na wsparcie sprzedaży i promocje. Czy słusznie? Jak donosi Luxury Institute, kryzys gospodarczy dotknął nawet producentów dóbr luksusowych, zwykle dość odpornych na tego typu zawirowania, powodując spadek sprzedaży o ponad 30% w ostatnim kwartale. Wiele z takich firm zareagowało nerwowo, dokonując gwałtownych obniżek cen swoich produktów i komunikując szeroko jedynie promocje. Zdeprecjonowali oni tym sam swoje marki i siebie samych w oczach lojalnych konsumentów. Zapominając na chwilę o wizerunku, który budowali przecież latami, stracili swoich klientów.