Eryk Orłowski

Forma a percepcja, czyli telewidz w wirtualnym świecie

Stare i nowe modele

W świecie Facebooka i Twittera stwierdzenie, że model komunikacji marka-grupa docelowa zmienił się diametralnie, pachnie wręcz truizmem. Przekaz wideo jest tą formą, która zmieniła się bodaj najbardziej. Istniejąc od czasów pierwszych odbiorników telewizyjnych, zaczyna mieć z pierwowzorem coraz mniej wspólnego.

Obowiązujący od lat 60-tych model, to rodzina skupiona wokół ustawionego na honorowym miejscu ołtarzyka, przekazującego jednokierunkowo kolorowe obrazki. Klasyczny „odbiorca” jest władny w najlepszym przypadku zmienić kanał, albo odbiornik wyłączyć. Sama terminologia wskazuje zresztą na wyraźny podział ról – „telewidz” posiadający „odbiornik” jest wyłącznie konsumentem treści.

Sytuacja zmieniła się odrobinę z nastaniem epoki komputerów osobistych. Model rodziny przed telewizorem ustąpił indywidualnej, dwukierunkowej komunikacji za pośrednictwem komputera. Nowa forma komunikacji stała się przyczyną wielu przyszłych problemów dla tych wszystkich, którym zależy na dotarciu z określonym komunikatem do konsumenta. Chwilę po opanowaniu rynku przez wszechobecny komputer, użytkownicy przestali komunikować się ze światem wyłącznie za pośrednictwem pojedynczego urządzania, jakim do tej pory był telewizor - tuba jednokierunkowa. Od lat 90-tych niemal każdy producent czegokolwiek wyposażonego w szeroko pojęte funkcje komunikacyjne radośnie zakłada, że jego produkt będzie jedynym „punktem dostępu”. Reklamodawcy bombardują grupy docelowe ze wszystkich możliwych stron, chcąc zająć uwagę użytkownika chociaż na moment. Zupełnie pomijany jest aspekt możliwości psychofizycznych – zdolności odbiorców do odebrania i przetworzenia komunikatu. Jak w tym świecie odnajduje się wideo?